Wylądowaliśmy na lotnisku w Astanie o 7:30 rano. Chłodny październikowy Kazachstan. Zaczęło się od pytania o karteczkę migracyjną. Udało się z angielskim – strażnik graniczny poliglota. Potem pytanie o drogę. Znów udało się z angielskim. Zapytani młodzieńcy władali nim na poziomie „nieco”. Gdy przyszła pora na zamawianie śniadania, rozmawiania w hostelu, kupowania czegokolwiek… zaczęła się dla mnie jazda bez trzymanki. 3 tygodnie prawie całkowitej immersji, gdy musiałam mówić, by przeżyć (albo po prostu płacić tyle co normalni ludzie, a nie turyści).
Przed wyjazdem
Miałam barierę w mówieniu po rosyjsku. Nadal nie znamłam go dobrze. Moja historia z rosyjskim jest długa, ale burzliwa. Dziecię lat 10 uczy się w podstawówce słynnej czytanki „ałfawit uże my znajem, uże piszem i czytajem i wsje bukfy pa pariatku bez aszybki nazywajem”. Dziecię lat 11 płacze, bo pani kazała opowiadać czytankę o taksówce babuszka Meri. Umiało wydukać literki, ale nie odmieniać czasowniki. Mama znała rosyjski, nauczyła opowiadania, trauma pozostała, po co komu ten głupi język.
Reaktywacja numer 1. Rosyjski powrócił w postaci studentów z Ukrainy. Na spotkaniu w rodzaju „language exchange” jakiś student zaproponował mi tandem angielsko-rosyjski. Ćwiczyłam z nim rozmowy kwalifikacyjne przed jego wyjazdem do Stanów, on uczył mnie z zapałem jak wznosić toasty, przeklinać i podrywać chłopaków po rosyjsku, zwierzał się po rosyjsku z miłości do pewnej Białorusinki, notorycznie próbował mnie wyswatać z jakimiś swoimi kolegami, a co weekend ciągał na akademikowe gotowanie ukraińskich warieników lub podobne wydarzenia. Tandem trwał przez intensywny miesiąc, kiedy codziennie używałam z Maksem rosyjskiego. Ja się przeprowadziłam, Maks wyjechał do Kanady. Półroczny kurs językowy porzuciłam razem z kolejną przeprowadzką do Niemiec. Mój rosyjski umarł.
Reaktywacja numer 2. Wakacje w Gruzji i szok. Rosyjskiego używa się nie tylko w Rosji. Żalka, że się nie kontynuowało. Poznany w samolocie kolega Dawid towarzyszy w podróży i tłumaczy. A mi przyjemnie, bo nie trzeba mówić, ale.. i żalka… Chciałoby się rozumieć więcej, mówić swobodniej.
Reaktywacja numer 3. Wakacje w Kazachstanie i Kirgistanie 2017, październik. 3 tygodnie. Tym razem nie wzięliśmy tłumacza ze sobą. Przecież Lili sobie jakoś poradzi. W końcu kiedyś mówiła. A, że teraz nie mówi? To zacznie. Przerobiłam 2 rozdziały podręcznika „Od A do Я” i wierzyłam, że to będzie musiało wystarczyć.
Bariera językowa – metoda 1
Jedź do kraju, którego języka się uczysz. Zabierz ze sobą kogoś, kto nie zna tego języka. Pomagaj tej osobie w każdej sytuacji. Popełniaj błędy językowe. Mnóstwo.
W Kazachstanie oraz w Kirgistanie spotkałam tylko 3 osoby, które znały angielski na tyle, by ze mną płynnie „normalnie” rozmawiać. Ze wszystkimi innymi nawet kaleczony rosyjski był jedyną alternatywą. Chcesz coś załatwić? Twój wygadany towarzysz podróży patrzy na Ciebie z rezygnacją w oczach, gdy po raz kolejny z angielskim nie wychodzi. Ty, paternalistycznie ignorowana w tym kraju kobieta, wychodzisz z cienia towarzyszącego Ci mężczyzny i mówisz w zrozumiałym języku.
Stresujesz się? Kogo to obchodzi. Mówisz, niepoprawnie, z błędami, nie chce Ci się? Nie ważne.
Rozmówca dostrzega Cię, zaczyna rozmawiać głównie z Tobą, bo mówisz w czymkolwiek co jest zrozumiałe. Udaje się nawiązać nić porozumienia. Najważniejsze to żeby udało się dogadać.
Bariera językowa – metoda II
Przejdź jak ja przez wszystkie sytuacje na liście poniżej. Możesz się wcześniej przygotować, ale i tak cię coś zaskoczy. Najlepiej od razu załóż, że na pewno czegoś zapomnisz i nie zrozumiesz. Lepiej od razu zainstaluj słownik w telefonie, a wolnej chwili przeglądaj rozmówki. Szeroko się uśmiechaj i miej nadzieję, że rozmówca Ci wybaczy błędy i, że zrozumie.
Po prostu spróbuj się dogadać i:
- wypełnić karteczkę migracyjną
- zapytać o drogę i zrozumieć odpowiedź
- kupić śniadanie i nie przepłacić
- dowiedzieć się z czego jest zrobiony posiłek i czy jest wegetariański a nawet wegański
- zamówić taksówkę, zrozumieć ile kosztuje i wynegocjować cenę
- wytłumaczyć gdzie chcesz wysiąść kiedy kierowca nie zna się na mapie, a ty nie znasz miasta
- przywitać się w hostelu i dowiedzieć się gdzie śniadanie, co z ręcznikami i czy jest gorąca woda
- spędzić 20 godzin w pociągu i pogawędzić ze współtowarzyszami o sobie i o nich
- pobawić się dzieckiem w pociągu
- wziąć pościel od konduktora, kupić w warsie kawę bez mleka i pogadać o tym, jak działa samowar
- kupić czipsy bez krabów, szaszlyków, krewetek i kalmarów
- pytać o autobus, gdy na wszystkich przystankach zamiast rozkładów jazdy wiszą reklamy a ludzie nie znają nazw ulic tylko charakterystyczne punkty nie zaznaczone na twojej mapie
- nie dać sobie wcisnąć, że potrzebujesz drugiego biletu na marszrutkę, bo kogoś trzymają się żarty
- wpisywać adresy w cyrylicy w aplikację 2GIS z lokalnymi rozkładami marszrutek i bez której błądzenie po mieście zajmie ci 3 godziny
- pogawędzić z gospodarzem domu, w którym śpisz i pochwalić jego pyszne figi i orzechy oraz fenomenalne warienie malinowe
- dowiedzieć się czegoś o życiu gospodyni u której śpisz w jurcie i po prostu być dla niej miłym
- wynająć samochód i ustalić koszt benzyny i wynegocjować, że skoro brudny to nie trzeba oddawać czystego
- wymienić ten samochód po jednym dniu, bo chcesz tańszy
- zapłacić mandat za przekroczenie prędkości i nie skorumpować policjanta
- dowiedzieć się od policjanta jak odróżnić obszar zabudowany od niezabudowanego
- pogawędzić z policjantem o gorących źródłach
- powtarzać bez końca, jak bardzo podoba Ci się w Kirgistanie
- tłumaczyć czemu nie jesz mięsa i że życie w Polsce wygląda inaczej
- dowiedzieć się jak wejść na górę, gdy szlak jest nieoznakowany, a mapy nie znają tych szlaków
- wytłumaczyć, że już nie możesz więcej pić czaju i że jesteś już syty
- wznosić i wysłuchiwać toastów, które chwytają za serce i nie odpowiedzieć tylko “ja wam też”
- podziękować za popilnowanie auta i pogawędzić o kirgiskich Niemcach w Rotfroncie, którzy wracają z niemieckiego eldorado, bo podobno tęsknią za górami
- dowiedzieć się od chłopa, że najpiękniejsze miejsca w Kirgistanie to te, gdzie nie stanęła stopa ludzka
- wytłumaczyć skutecznie, że nie zostaniesz jeść szaszłyków i borsomaku oraz pić wódki pod wodospadem w dolinie przez całą noc, bo jest już późno i zimno, a w ogóle to prowadzisz samochód
- wytłumaczyć Kazachowi, że nie jesteś dziennikarzem i nie opublikujesz tego co waha się Ci powiedzieć na temat swojego prezydenta
- wytłumaczyć gdzie jest Polska i, że to nawet ładny kraj gdzie krów i koni nie widać na ulicach, a Rysy to tak samo wysokie, jak tamten pagórek co widać
- kupić na rynku rękawiczki i ciepłe skarpety od babci, która je robi
- nie kupić na rynku 3 par ciepłych skarpet, ani 5 kg pomidorów i 10 kg zielonej herbaty z Uzbekistanu, mimo że jest, a sprzedawca akurat sprzedaje więcej tanio
- wysłuchać zwierzeń sprzedawczyni bakalii, która uczy matematyki i ledwie wiąże koniec z końcem, by zapewnić wykształcenie wyższe swoim 4. dzieciom
- śpiewać rosyjskie piosenki w marszrutce i pękać ze śmiechu z głębokości ich tekstów
- żartować z kierowcą na temat jego brawurowej jazdy i spalonej linki od sprzęgła
- kupować duże ilości ciorny kofje i pierożki z kartoszkoj (bo to jedyna opcja wegetariańsko/wegańskiego śniadania na ciepło w tym kraju)
- negocjować cenę pięknych kazachskich obrazów lokalnego artysty i dowiedzieć się czegoś na temat cła przy przewozie dzieł sztuki i czy da się go uniknąć
- pożartować z pogranicznikiem, byleby tylko puścił cię szybciej niż wszystkich tych ludzi, którzy będą czekać na granicy wiele godzin dzień później i czekali 3 dni wcześniej
- dowiedzieć się od taksówkarza kto w końcu wygrał te wybory prezydenckie i że sam taksówkarz kiedyś pracował na Stadionie Narodowym w Warszawie oraz wyjaśnić mu, że to były dawne czasy i teraz jest zupełnie inaczej
- śledzić sytuację na granicy kirgisko-kazachskiej w mediach, żeby uniknąć wielogodzinnego czekania w czasie wyborów prezydenckich
- rozumieć co piszą twoi towarzysze trekkingu na wspólnej grupie na whatsappie
- podziękować im WYLEWNIE za hektolitry czaju, który w Ciebie wlali i cudowny czas w górach
- śmiać się z polsko-rosyjskich fałszywych przyjaciół np. tykwa, dynia, pacan czy tuman.
- porównać sytuację polityczną w Polsce i Kirgistanie bez stopniowania przysłówków i przymiotników (bo nie masz internetu i nie wiesz jak powiedzieć lepiej, gorzej, więcej, mniej).
- zrozumieć dyskusję 10 Kirgizów na temat trekkingu, która mimo różnicy zdań prowadzi Cię do wniosku, że Kirgizi uwielbiają debatować i że jest to bardzo wysoki poziom debaty, którego z żalem nie dostrzegasz u polskich polityków
- spróbować wymienić dolary o nominale mniejszym niż 50 dolarów i wyrazić swoje oburzenie, że w Kirgistanie nie chcą tego uczynić i co to w ogóle ma znaczyć
- porozmawiać z kucharzem w przydrożnej restauracji o rybach łowionych w lokalnej rzecze
- zrozumieć oburzenie Kirgizki, która głośno narzeka na osoby myjące zęby w czystym wysokogórskim jeziorze, tłumacząc im na chłopski rozum zasady zrównoważonego dbania o środowisko
- dowiedzieć się, w którym ksero możesz wydrukować swoje bilety lotnicze.
- zapytać ile kosztuje wydruk strony w ksero i czy można to zrobić z internetu
- służyć za tłumacza między Bułgarem, któremu wydaje się, że zna rosyjski a Kirgizem, który po prostu zna rosyjski oraz uświadomić sobie, że trzy tygodnie wcześniej ta sytuacja nie mogłaby zaistnieć, a ty jesteś w stanie to zrobić tylko dlatego, że musiałaś się zmierzyć ze wszystkimi sytuacjami wypisanymi wyżej
Bariera językowa metoda III
Wymyśl 50 swoich sytuacji innych niż te powyżej, w których chcesz się umieć porozumieć. Spraw, by się w nich znaleźć.
Jak kontynuować?
Wróciłam z wakacji. Było pięknie. Postanowiłam nie porzucać tego języka. On otwiera drogę do serc tych wszystkich cudownych i gościnnych ludzi za wschodnimi granicami. Zamierzam też w końcu rozumieć o czym rozmawiają Ukraińcy w tramwaju, których mamy w Gdańsku naprawdę wielu i kiedyś czytać w końcu rosyjskie książki science-fiction. Co teraz?
- Jeszcze przed wyjazdem zapisałam się na kurs językowy 2 razy w tygodniu. Chodzę.
- Tandem. Oby moja partnerka językowa się nie rozmyśliła!
- Wyzwanie 3 x 3. Przez następne 3 miesiące będę 3 razy dziennie spędzać czas z rosyjskim. Wyzwanie zaczęło się wczoraj. min. 5 minut rano / min. 5 minut w ciągu dnia / min. 30 minut wieczorem . Chcesz dołączyć? Czytaj, wpadaj na fejsbóka i motywuj mnie i innych do nauki. LINK do grupy na facebooku tutaj
Wpis powstał w ramach wyzwania Projekt „Język”, w którym Kuba uczy się języka katalońskiego, a Maria słowackiego.
Każdy ma własne pomysły na barierę językową. Jakie są Wasze?

Zamawianie taksówki wymaga umiejętności nie tylko językowych.

Po zapytaniu tych Panów o drogę… wsadzili nas do autobusu, kupili bilet, wysadzili, zaprowadzili na śniadanie do stołówki, napoili kawą, znów zapłacili, pokazali główne budynki w mieście, porobili nam zdjęcia pod głównymi atrakcjami w Astanie, wsadzili w taksówkę, zawieźli do domu, napoili 2 litrami czaju, pograli na gitarze, zjedli polskie pierniki, wznieśli długi wzruszający toast, odprowadzili do drogi i pokazali jak dojść do hostelu i uściskali na drogę życząc szczęścia. Najlpszy sposób na podbicie polskich serc i przełamanie pierwszej bariery językowej :).

Metoda na bariere jezykowa? Uciec na kilka dni od cywilizacji z… ludzmi, ktorzy kiepsko mowia po angielsku i wcale po polsku :).

Zagadać gospodynię tego przybytku o wszystko co Ci przyjdzie do głowy